Polskie szczypiornistki nie wykorzystały szansy i przegrały z Czarnogórą w HSC (zdjęcia)
- Updated: 11 czerwca 2014
Prawie 7 tys. kibiców obejrzało w środę, 11 czerwca w Hali Sportowej Częstochowa mecz eliminacyjny do mistrzostw Europy w piłce ręcznej kobiet między Polską a Czarnogórą. Mimo głośnego dopingu nasze szczypiornistki przegrały 22:25.
– Była świetna atmosfera. Znakomicie się tutaj grało. Czułyśmy dodatkowe wsparcie – mówi Kinga Grzyb. – Jeśli tylko będzie taka możliwość, chętnie wrócimy do Częstochowy.
Mecz rozpoczął się dla Polek od niewykorzystanego rzutu karnego przez Karolinę Semeniuk- Olchawę. Wykorzystały to szczypiornistki z Czarnogóry. Wynik spotkania otworzyła Marija Jovanovic. Chwilę później odpowiedziała Karolina Siódmiak. Przy stanie 2:2 Małgorzatę Gapską pokonały kolejno Biljana Pavicevic i Katarina Bulatovic. Polki odrobiły stratę po dwóch szybkich kontrach wykończonych przez Kingę Grzyb i Kingę Byzdrę.
Gospodynie wyszły na prowadzenie przy stanie 6:6. Do bramki rywalek trafiały Alina Wojtas i dwa razy Karolina Siódmiak. Ku uciesze publiczności, która niemal szczelnie wypełniła Halę Sportową Częstochowa, było 9:6 dla Polek. Drużyna Kima Rasmussena prowadziła do przerwy 11:10.
W drugiej części spotkania Polki znów wypracowały sobie trzybramkową przewagę po rzutach Karoliny Zalewskiej – Gardoni, Kingi Byzdry i Moniki Stachowskiej. Do stanu 16:13 wszystko układało się po myśli naszej reprezentacji. Od tego momentu przeważać na boisku zaczęły Czarnogórki, które zdobyły pięć bramek z rzędu. Polki odrobiły jeszcze stratę po dwóch celnych rzutach Aliny Wojtas (20:20), ale następna seria czterech goli Czarnogórek, pogrzebała ich szanse na zwycięstwo.
– Jestem trochę zmęczony tym, że rozczarowujemy naszych wspaniałych fanów w meczach rozgrywanych w Polsce – przyznaje Kim Rasmussen, trener reprezentacji Polski. – W pierwszej połowie wydawało się, że mamy mecz pod kontrolą, jednak Czarnogóra nie poddawała się. Początek drugiej części też był udany w naszym wykonaniu. Niestety potem wpadliśmy w dołek i musimy sobie odpowiedzieć na pytanie, dlaczego tak się stało. Nie możemy przecież winić bramkarki rywalek, że w ostatnich 20. minutach tak dobrze spisywała się między słupkami. Wiemy, co musimy poprawić. Na pewno była to bardzo cenna lekcja dla naszego zespołu.
Trener Czarnogórek Dragan Adżić cieszy się z postawy swoich młodych zawodniczek i chwali polską reprezentację. – Jestem usatysfakcjonowany tym, jak nasze młode zawodniczki poradziły sobie w tym meczu – mówi Adżić. – Polska to bardzo dobra drużyna ze znakomitym trenerem. Wierzę, że Polki pokonają Czeszki i awansują do finałów mistrzostw Europy.
Aby dostać się do finału mistrzostw Europy nasza reprezentacja musi wygrać w sobotę w Czechach różnicą czterech bramek. – Jestem optymistą przed tym spotkanie – przekonuje Rasmussen.
Polska – Czarnogóra 22:25 (11:10)
Polska: Czarna, Gapska – Byzdra 6, Wojtas 5, Kudłacz 4, Siódmiak 3, Grzyb 2, Stachowska 1, Zalewska 1, Drabik, Gadzina, Gęga, Janiszewska, Kulwińska, Pielesz, Semeniuk-Olchawa.