Hala Częstochowa
Z OSTATNIEJ CHWILI

Częstochowski AZS nie dał szans siatkarzom ze stolicy (zdjęcia)

siatkowka-azs-azs-warszawa-12Częstochowski AZS pozytywnie zaskoczył w akademickich derbach z Politechniką Warszawską. Drużyna Michała Bąkiewicza po niespełna półtorej godziny gry pokonała do zera w Hali Sportowej Częstochowa wyżej notowaną ekipę Jakuba Bednaruka.– Gratulacje dla chłopaków, bo naprawdę były to super zawody w naszym wykonaniu. Zagraliśmy przede wszystkim bardzo mądrze zarówno na zagrywce jak i w ataku. Realizowaliśmy to, co sobie założyliśmy przed meczem – mówi Michał Bąkiewicz, trener AZS-u. – Pewne rzeczy poprawiliśmy w swojej grze i sprawdziło nam się kilka schematów.

Na początku spotkania częstochowianom nie było jednak do śmiechu. W pierwszej akcji Bartłomiej Lipiński został zablokowany przez Guillaume Samicę, a następnie Matej Patak nadział się na blok Michała Filipa. Gospodarze szybko odrobili stratę. Zrehabilitował się Lipiński, a chwilę później pomylił się w ataku Filip. W kolejnej akcji przytomnie na siatce zachował się Patak i AZS prowadził 3:2. Częstochowianie powiększyli przewagę do dwóch punktów (5:3) po tym, jak Łukasz Polański zatrzymał Krzysztofa Wierzbowskiego. Na pierwszej przerwie technicznej gospodarze prowadzili 8:7. Po wznowieniu gry zaczęli zyskiwać coraz większą przewagę. Asem serwisowym popisał się Lipiński i było 13:10. Ostatni punkt przed drugą przerwą techniczną zdobył z zagrywki Polański (16:12). Po powrocie drużyn na parkiet punkt z kontry zapisał na swoim koncie Rafał Szymura. Gospodarze grali już do końca tej partii bardzo pewnie i wygrali ją 25:17.

W drugim secie dwa błędy w ataku popełnili siatkarze Jakuba Bednaruka i częstochowski AZS prowadził 3:0. Zespół Michała Bąkiewicza utrzymywał cały czas przewagę nad rywalami. Na drugą przerwę techniczną gospodarze schodzili z trzypunktową zaliczką (16:13). Po wznowieniu gry Lipiński i Szymura wykorzystali kontry. Częstochowianie prowadzili już 18:13 i podobnie jak w pierwszej partii pozbawili rywali wszelkich złudzeń.

Trzeci set również układał się po myśli gospodarzy.  W pewnym momencie ich przewaga wynosiła sześć punktów (15:9) i wydawało się, że nic się już nie wydarzy. Tymczasem kilka kąśliwych zagrywek Waldemara Świrydowicza spowodowało, że goście odrobili starty. Na szczęście w końcowych fragmentach gry częstochowianie zdołali się pozbierać i wykorzystując błędy rywali, wygrali ostatnią partię 25:18. – Trafił nam się jeden przestój, ale najważniejsze jest to, że potrafiliśmy po raz kolejny odbudować się wygrać – twierdzi Bąkiewicz.

Częstochowscy kibice z pewnością chcieliby oglądać swoją drużynę w takiej dyspozycji. W sobotę akademicy pokazali, że drzemie w nich spory potencjał. – Jeżeli podchodzimy do spotkań pozytywnie nakręceni, cieszymy się grą, wychodzą nam one zdecydowanie lepiej, co było widać w meczu z Politechniką – zauważa Bąkiewicz.

Najlepszym zawodnikiem spotkania został Rafael Redwitz. Gdyby przyznawano dwie statuetki MVP, nagroda należałaby się również Matejowi Patakowi.

AZS Częstochowa – AZS Politechnika Warszawska 3:0
(25:17, 25:19, 25:18)

AZS: Polański, Redwitz, Lipiński, Buniak, Szymura, Patak, Stańczak (libero) oraz Kowalski

Politechnika: Zagumny, Lemański, Świrydowicz, Samica, Filip, Wierzbowski, Olenderek (libero) oraz Firlej, Kowalczyk, Mikołajczak, Radomski

Przejdź do treści